Sonett-Forum

Normale Version: Adam Mickiewicz: Do D. D. - Wizyta
Du siehst gerade eine vereinfachte Darstellung unserer Inhalte. Normale Ansicht mit richtiger Formatierung.
Adam Mickiewicz
1798 - 1855 (Polen/Litauen)

Aus "Sonette aus Odessa"

XVIII


DO D.D. - WIZYTA

Ledwie wnijdę, słów kilka przemówię z nią samą:
Jużci dzwonek przerażą, wpada galonowy,
Za nim wizyta, za nią ukłony, rozmowy,
Ledwie wizyta z bramy, już druga za bramą.

Gdybym mógł, progi wilczą otoczyłbym jamą,
Stawiłbym lisie pastki, kolczate okowy,
A jeśli nie dość bronią, uciec bym gotowy
Na tamten świat, stygową zasłonić się tamą.

O przeklęty nudziarzu! ja liczę minuty,
Jak zbrodniarz, co go czeka ostatnia katusza:
Ty pleciesz błahe dzieje wczorajszej reduty.

Już bierzesz rękawiczki, szukasz kapelusza,
Teraz odetchnę nieco, wstąpi we mnie dusza...
O bogi! znowu siada, siedzi jak przykuty!



An D. D. – Besuch
Ü: ZaunköniG

Ich hatte kaum ein Wort an dich gerichtet, doch
da klingelts, ein Besucher, der dich schnell umgarnt,
nur kurz, doch, ach, als hätte ich es schon geahnt:
als er zur Tür hinausgeht, kommt ein zweiter noch.

Ich wünsch, ich grüb ihm vor der Tür ein tiefes Loch,
ich stellte Fallen auf, waidmännisch gut getarnt,
und wenn auch das nichts hilft, ich bin ja schon gewarnt;
ich flöhe sofort unter jedes andre Joch.

Ich zähl die Zeit, doch hinderts ihn nicht fortzuschwätzen.
Wie ein Verbrecher harr’ ich, was der Henker tut
und hör banalste Festberichte zum Entsetzen.

Da nimmt er seine Handschuhe! Er sucht den Hut!
Ich atme auf. – Vergeblich aber faßt’ ich Mut:
Wie angeschmiedet scheint er sich hier festzusetzen.