Sonett-Forum

Normale Version: Adam Mickiewicz: Sonety Odeskie - V.
Du siehst gerade eine vereinfachte Darstellung unserer Inhalte. Normale Ansicht mit richtiger Formatierung.
Adam Mickiewicz
1798 – 1855 Polen/Litauen


Sonety Odeskie

V.


Potępi nas świętoszek, rozpustnik wyśmieje,
Że chociaż samotnymi otoczeni ściany,
Chociaż ona tak młoda, ja tak zakochany,
Przecież ja oczy spuszczam, a ona łzy leje.

Ja bronię się ponętom, ona i nadzieje
Chce odstraszyć, co chwila brząkając kajdany,
Którymi ręce związał nam los opłakany.
Nie wiemy sami, co się w sercach naszych dzieje.

Jestże to ból? lub rozkosz? Gdy czuję ściśnienia
Twych dłoni, kiedy z ustek zachwycę płomienia,
Luba! czyż mogę temu dać imię cierpienia?

Ale kiedy się łzami nasze lica zroszą,
Gdy się ostatki życia w westchnieniach unoszą,
Luba! czyliż to mogę nazywać rozkoszą?



Sonette aus Odessa

V.



Der Heuchler schmäht mich und der Lüstling hat gelacht,
war's auch nur Plappern gegen meine Einsamkeit.
Sie ist so jung, und ich verliebt. – Ich ging zu weit.
Sie weint; ich hab’ sie in Verlegenheit gebracht.

Ich wehr’ mich gegen viel Vertraulichkeiten, sacht
legt mir ihr Blick die Fesseln an. Befangenheit
lähmt meine Hand, nicht achtend mehr das eig’ne Leid
und spottet meinem eignen Herzen ungeschlacht.

Ist’s Glück? Ist’s Schmerz, wenn ich dir deine Hand umfasse?
Ich dich durch Ungeschicklichkeit erröten lasse,
wenn ich dir vogelleicht mit zarten Worten prasse?

Wenn wir einander aber Tränen so vergeuden,
In unsern Seufzern Leben aufsteigt aus den Leiden,
Liebste! sind das nicht auch unsre größten Freuden?